piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział 2.

Lana już siedziała pod ciepłym kocem i popijała herbatę, którą zrobił jej Aaron. Była mu bardzo wdzięczna. Gdyby nie on to pewnie siedziałaby tam do wieczora myśląć czy iść, a może nie.
-Chcesz coś zjeść? - obok niej pojawił się Ramsey – zrobiłem kanapki.
-Nie, dzięki – powiedziała smutno – Aaron... - zaczęła.
-Tak? - w jego głosie było słychać zainteresowanie sprawą.
-No boo...- westchnęła -  dzięki, za to. Dziękuję, że tak się mną opiekujesz, bo gdyby nie ty to pewnie jeszcze siedziałabym na tej ławce i marzła. - na jej policzku spadła samotna łza.
-Oj mała, nie masz za co dziękować. - przytulił ją do siebie – Naprawdę. - uśmiechnął się do niej, a ona zrobiła to samo. Jutro miały ważny mecz z Chelsea, więc nie miała dzisiaj treningu. Mogła zostać u Aarona do wieczora. Siedzieli razem na kanapie przykryci kocem i oglądali powtórkę jakiegoś meczu Premier League. Jedli razem popcorn, śmiali się, jakby byli co najmniej najlepszymi przyjaciółmi. A kłócili się jak stare dobre małżeństwo, kiedy sędzia odgwizdnął karnego, dla drużyny, za którą była Lana. Wyglądali razem pięknie. Tak... wspaniale? Chyba można to tak nazwać. Widać, że coś do siebie czuli, widać.
-Ej, no panie sędzio! - powiedziała zdenerwowana dziewczyna – No nie było faulu! No tak daj jeszcze zieloną kartkę! - powiedziała oburzona, kiedy zawodnik drużyny, której kibicowała obejrzał czerwony kartonik – Pff... co za sędzia! Chyba ślepy jakiś jest! - Powiedziała zakładając ręce na piersi.
-Oj spokojnie! To tylko czerwona kartka. - Aaron śmiał się  wniebogłosy, a Lana nadal była obrażona.
-Dobrze, że mecz już się kończy – burknęła i poszła do toalety, a kiedy wróciła zobaczyła wchodzących Jennifer i Oliviera. Zamarła. Nie chciała ich widzieć. A oni tak po prostu się do niej uśmiechnęli. Jej złość sięgała zenitu. Z szybkością wiatru ubrała buty, wzięła kurtkę, pocałowała jeszcze Aarona w policzek i wybiegła zdenerwowana. Wybiegł za nią tylko Ramsey. Oni nie mieli odwagi.
-Lana! - krzyknął za nią.
-Zostawcie mnie! - krzyknęła przez łzy – Zostawcie mnie wszyscy, proszę... - powiedziała już szeptem przytulając się do klatki piersiowej Aarona.
-Spokojnie kochana – uspokajał ją -  chcesz z nimi porozmawiać? - zapytał.
-Mogę spróbować... - powiedziała z przekąsem – Ale... będziesz obok mnie? - zapytała z łzami w oczach.
-Jasne – uśmiechnął się – chodź – zachęcił ją.
Kiedy weszła do salonu zobaczyła ich z markotnymi, zawstydzonymi i... pełnymi bólu minami?
-Lana – zaczęła Jennifer, ale jej siostra przerwała pewnie długi monolog.
-Tak wiem, jesteście tutaj żeby mnie przeprosić, zabrać do domu, udawać, że nic się nie stało, a potem sobie wyjechać, a może myślę źle? - powiedziała z pogardą i ironią.
-Lana... To nie tak jak myślisz... - powiedział Olivier.
-A jak? Inaczej? To mnie oświeć! - prawie to wykrzyczała.
-Ja wiem, że miałam się tobą opiekować i to postawiłam sobie jako cel twojej przeprowadzki tutaj, ale na prawdę chcieliśmy pojechać do rodziców Oliviera i... przepraszam. Wiem, że pewnie mi nie wybaczysz, ale chcę żebyś wiedziała, że Cię kocham i nigdy nie opuszczę... - teraz głos jej się załamał.
-Jenn... - rzuciła się jej w ramiona – wybaczam – powiedziała płacząc.
-Jak to? - już też płakała.
-Przeprosiny były prosto z serca, a ja zawsze po takich wybaczam. Jeszcze na tyle mnie nie znasz? - uśmiechnęła się odrywając od niej.
-No dobrze – uśmiechnęła się szeroko – w takim razie co robiliście? - jej ciekawość przekraczała granice.
-Całowaliśmy się – tym razem wtrącił się Ramsey.
-No właśnie – potwierdziła Lana.
Giroudom oczy wyszły na wierzch.
J-j-j-jak t-t-t-to?? - Jenn zapytała z przerażeniem.
-Gdybyście tylko zobaczyli swoje miny! - Foster już zwijała się razem z Aaronem ze śmiechu. Żartujemy, oglądaliśmy jakiś mecz – powiedziała ocierając łzy.
-Matko, nie straszcie nas tak! - powiedział Olivier – Na prawdę wam uwierzyliśmy.
Po tym zdarzeniu Lana, i Giroudowie pojechali do domu.

Perspektywa Aarona (narrator 1 os.)

Czemu ta dziewczyna tak bardzo zawróciła mi w głowie? Zawsze kiedy czuję jej usta na policzku, mam ochotę przekręcić głowę, aby nasze usta się złączyły. Kiedy jest obok mnie moje serce zaczyna jakby szybciej bić, a motylki wirują w moim brzuchu. To się chyba nazywa miłość.
Tak słyszałem...
Po moim rozmyślaniu poszedłem spać. Jutro mamy ciężki trening, a poza tym idziemy całą drużyną na mecz Arsenalu Ladies. To będzie ciężki dzień... Tak przynajmniej myślę.

Perspektywa Lany (narrator 3 os.)

Kiedy przekroczyła próg swojego pokoju, na łóżku zobaczyła mnóstwo listów. Nie miała pojęcia ile ich tam było, ani od kogo były. Wzięła jeden z nich do ręki, otworzyła i zaczęła czytać:

                                                                                                                               Londyn 18.12.2014

Droga Lano!


To ja, Claudia. Razem z Robertem chcieliśmy Ci życzyć Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku! Mam nadzieję, że ty i Aaron coś do siebie poczujecie, bo NA PRAWDĘ PIĘKNIE RAZEM WYGLĄDACIE I DOGADUJECIE SIĘ JAK NIKT INNY!!!

Jeszcze raz przesyłam pozdrowienia! Kiedy to czytasz już na pewno jestem w Dublinie i sprzątam razem z moimi rodzicami :) 
Niestety przez moją kontuzje kolana nie mogę zagrać z Chelsea :(
Powodzenia z The Blues! Masz strzelić hat-tricka! Będę oglądać w telewizji :)


Pozdrów Jenn, Oliviera i Aarona!   

                                                            
                                                                                                                    Claudia :*

Kiedy Lana skończyła czytać uśmiechnęła się sama do siebie. Bardzo lubiła Claudię i współczuła aż półrocznej pauzy w grze z powodu kontuzji kolana. Robert to jej chłopak. Są razem od 2 lat i niedługo biorą ślub.
Następny list był od jej rodziców... Właśnie, kompletnie o nich zapomniała. Wzięła kopertę do ręki, ale bała się jej otworzyć. Tak bardzo się bała. Ciekawość jednak wygrała i jednym sprawnym ruchem otworzyła ją:


                                                                                                                              Cardiff 19.12.2014
Kochana Leno!

To my, Twoi rodzice. Wiemy, że pewnie nas nienawidzisz, ale tak bardzo Cię przepraszamy. Wróciliśmy do siebie i teraz chcemy żebyś wróciła do nas na święta. Odpisz jak najszybciej!
Kiedy już u nas będziesz wszystko Ci opowiemy! 


Przepraszamy i Kochamy Cię!   


                                                                                                                              Mama i Tata :)


Czytając to Lenę opanowała wściekłość. Nie umiała się opanować. Jak oni mogą ją tak po prostu przepraszać, a potem zapraszać na święta! To przecież szczyt bezczelności! Najpierw oskarżają, wyzywają, każą się wynieść, a potem jak gdyby nigdy nic piszą list, przepraszają za wszystko i zapraszają na święta!
Foster zrzuciła wszystkie listy na ziemię, ubrała się w pidżamy i poszła spać.



Następnego dnia


Kiedy rano wstawała poczuła niesamowita energię. Wiedziała, że dziś wygrają.

Ubrana, uczesana i gotowa na mecz zeszła na dół, aby zjeść jakieś śniadanie. W kuchni zobaczyła Jenn, Oliviera i... Aarona? Jego się tu nie spodziewała. Uśmiechnęła się na sam jego widok.
-Cześć wszystkim -  powiedziała uśmiechając się i siadając przy stole. Czuła na sobie jego wzrok.
-Cześć – odpowiedzieli jej chórem.
-Dzisiaj będziesz miała najwierniejszych kibiców świata, którzy zostaną do ostatniej minuty na trybunach! - powiedział z entuzjazmem Olivier.
-Kogo? Jakiś super przystojniaków? Piłkarzy Manchesteru City?! - zapytała z entuzjazmem, ale z nutką sarkazmu.
-Ale ty jesteś śmieszna Lana! - w końcu odezwał się Aaron – To przecież Arsenal! Nawet trener przyjdzie, bądź dumna!
-Aaaaa... no trudno. Przydacie się na tych trybunach. W końcu Damskie Derby Londynu nie zdarzają się codziennie! A trener to kolejna motywacja. - uśmiechnęła się -
Następnie zjadła jakieś kanapki z serem i powiedziała, że musi się już zbierać. Ramsey powiedział , że może ją podrzucić. Ruszyli spod jej domu i całą drogę na The Emirates rozmawiali o meczu i o formie Chelsea. Kiedy dojechali Aaron powiedział jej, że razem z chłopakami przyjadą pół godziny wcześniej. Kiedy miała już wysiadać z samochodu pomocnik odwrócił ją w swoją stronę i lekko pocałował. Lana lekko zarumieniona wysiadła z samochodu z wielkim bananem na twarzy. Pognała w stronę stadionu i weszła do szatni. Przebrała się w strój do rozgrzewki gadając z dziewczynami i w świetnym nastroju poszła się rozgrzewać. Kiedy weszła na murawę spojrzała sie w stronę trybun. Zobaczyła tam wszystkich Kanonierów! "Ale ten Aaron to kłamczuch!" pomyślała i uśmiechnęła się szeroko. Zobaczyła tam Ramsey'a, który posłał jej słodki usmiech numer 5.

-------------------------------------------------------------------------------------------------


Ok. Miałam napisać w Wigilię, ale wiecie jak to jest. Sprzątanie, gotowanie itp. :)
Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Tak musiałam umieścić w tym rozdziale ich pierwszy pocałunek, bo normalnie nie mogłam wytrzymać! A w nastepnej części Damskie Derby Londynu!
Jak myślicie Czy Aaron powie Lanie co do niej czuje? Czy będą razem? Czy dziewczyny wygrają mecz? To już w następnym wpisie :)))
Wczoraj był mecz Arsenalu i Kanonierzy przegrali go 2:0 :/
Ale najbardziej zdziwiło mnie zwycięstwo Tottenhamu z Chelsea aż (!) 5:3!
No nic... The Blues razem z City na fotelu lidera, a Gunners'owie na 6 miejscu ;/
Steven Gerard zakończył karierę w Liverpool'u! Będzie go bardzo brakować na boisku :((
Lecę pisać rozdział 3.
Tak w ogóle to: SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKUU!!! :)))
Mam nadzieję, że wpis wam się podobał ;))
Zuzia xoxo