piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział 2.

Lana już siedziała pod ciepłym kocem i popijała herbatę, którą zrobił jej Aaron. Była mu bardzo wdzięczna. Gdyby nie on to pewnie siedziałaby tam do wieczora myśląć czy iść, a może nie.
-Chcesz coś zjeść? - obok niej pojawił się Ramsey – zrobiłem kanapki.
-Nie, dzięki – powiedziała smutno – Aaron... - zaczęła.
-Tak? - w jego głosie było słychać zainteresowanie sprawą.
-No boo...- westchnęła -  dzięki, za to. Dziękuję, że tak się mną opiekujesz, bo gdyby nie ty to pewnie jeszcze siedziałabym na tej ławce i marzła. - na jej policzku spadła samotna łza.
-Oj mała, nie masz za co dziękować. - przytulił ją do siebie – Naprawdę. - uśmiechnął się do niej, a ona zrobiła to samo. Jutro miały ważny mecz z Chelsea, więc nie miała dzisiaj treningu. Mogła zostać u Aarona do wieczora. Siedzieli razem na kanapie przykryci kocem i oglądali powtórkę jakiegoś meczu Premier League. Jedli razem popcorn, śmiali się, jakby byli co najmniej najlepszymi przyjaciółmi. A kłócili się jak stare dobre małżeństwo, kiedy sędzia odgwizdnął karnego, dla drużyny, za którą była Lana. Wyglądali razem pięknie. Tak... wspaniale? Chyba można to tak nazwać. Widać, że coś do siebie czuli, widać.
-Ej, no panie sędzio! - powiedziała zdenerwowana dziewczyna – No nie było faulu! No tak daj jeszcze zieloną kartkę! - powiedziała oburzona, kiedy zawodnik drużyny, której kibicowała obejrzał czerwony kartonik – Pff... co za sędzia! Chyba ślepy jakiś jest! - Powiedziała zakładając ręce na piersi.
-Oj spokojnie! To tylko czerwona kartka. - Aaron śmiał się  wniebogłosy, a Lana nadal była obrażona.
-Dobrze, że mecz już się kończy – burknęła i poszła do toalety, a kiedy wróciła zobaczyła wchodzących Jennifer i Oliviera. Zamarła. Nie chciała ich widzieć. A oni tak po prostu się do niej uśmiechnęli. Jej złość sięgała zenitu. Z szybkością wiatru ubrała buty, wzięła kurtkę, pocałowała jeszcze Aarona w policzek i wybiegła zdenerwowana. Wybiegł za nią tylko Ramsey. Oni nie mieli odwagi.
-Lana! - krzyknął za nią.
-Zostawcie mnie! - krzyknęła przez łzy – Zostawcie mnie wszyscy, proszę... - powiedziała już szeptem przytulając się do klatki piersiowej Aarona.
-Spokojnie kochana – uspokajał ją -  chcesz z nimi porozmawiać? - zapytał.
-Mogę spróbować... - powiedziała z przekąsem – Ale... będziesz obok mnie? - zapytała z łzami w oczach.
-Jasne – uśmiechnął się – chodź – zachęcił ją.
Kiedy weszła do salonu zobaczyła ich z markotnymi, zawstydzonymi i... pełnymi bólu minami?
-Lana – zaczęła Jennifer, ale jej siostra przerwała pewnie długi monolog.
-Tak wiem, jesteście tutaj żeby mnie przeprosić, zabrać do domu, udawać, że nic się nie stało, a potem sobie wyjechać, a może myślę źle? - powiedziała z pogardą i ironią.
-Lana... To nie tak jak myślisz... - powiedział Olivier.
-A jak? Inaczej? To mnie oświeć! - prawie to wykrzyczała.
-Ja wiem, że miałam się tobą opiekować i to postawiłam sobie jako cel twojej przeprowadzki tutaj, ale na prawdę chcieliśmy pojechać do rodziców Oliviera i... przepraszam. Wiem, że pewnie mi nie wybaczysz, ale chcę żebyś wiedziała, że Cię kocham i nigdy nie opuszczę... - teraz głos jej się załamał.
-Jenn... - rzuciła się jej w ramiona – wybaczam – powiedziała płacząc.
-Jak to? - już też płakała.
-Przeprosiny były prosto z serca, a ja zawsze po takich wybaczam. Jeszcze na tyle mnie nie znasz? - uśmiechnęła się odrywając od niej.
-No dobrze – uśmiechnęła się szeroko – w takim razie co robiliście? - jej ciekawość przekraczała granice.
-Całowaliśmy się – tym razem wtrącił się Ramsey.
-No właśnie – potwierdziła Lana.
Giroudom oczy wyszły na wierzch.
J-j-j-jak t-t-t-to?? - Jenn zapytała z przerażeniem.
-Gdybyście tylko zobaczyli swoje miny! - Foster już zwijała się razem z Aaronem ze śmiechu. Żartujemy, oglądaliśmy jakiś mecz – powiedziała ocierając łzy.
-Matko, nie straszcie nas tak! - powiedział Olivier – Na prawdę wam uwierzyliśmy.
Po tym zdarzeniu Lana, i Giroudowie pojechali do domu.

Perspektywa Aarona (narrator 1 os.)

Czemu ta dziewczyna tak bardzo zawróciła mi w głowie? Zawsze kiedy czuję jej usta na policzku, mam ochotę przekręcić głowę, aby nasze usta się złączyły. Kiedy jest obok mnie moje serce zaczyna jakby szybciej bić, a motylki wirują w moim brzuchu. To się chyba nazywa miłość.
Tak słyszałem...
Po moim rozmyślaniu poszedłem spać. Jutro mamy ciężki trening, a poza tym idziemy całą drużyną na mecz Arsenalu Ladies. To będzie ciężki dzień... Tak przynajmniej myślę.

Perspektywa Lany (narrator 3 os.)

Kiedy przekroczyła próg swojego pokoju, na łóżku zobaczyła mnóstwo listów. Nie miała pojęcia ile ich tam było, ani od kogo były. Wzięła jeden z nich do ręki, otworzyła i zaczęła czytać:

                                                                                                                               Londyn 18.12.2014

Droga Lano!


To ja, Claudia. Razem z Robertem chcieliśmy Ci życzyć Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku! Mam nadzieję, że ty i Aaron coś do siebie poczujecie, bo NA PRAWDĘ PIĘKNIE RAZEM WYGLĄDACIE I DOGADUJECIE SIĘ JAK NIKT INNY!!!

Jeszcze raz przesyłam pozdrowienia! Kiedy to czytasz już na pewno jestem w Dublinie i sprzątam razem z moimi rodzicami :) 
Niestety przez moją kontuzje kolana nie mogę zagrać z Chelsea :(
Powodzenia z The Blues! Masz strzelić hat-tricka! Będę oglądać w telewizji :)


Pozdrów Jenn, Oliviera i Aarona!   

                                                            
                                                                                                                    Claudia :*

Kiedy Lana skończyła czytać uśmiechnęła się sama do siebie. Bardzo lubiła Claudię i współczuła aż półrocznej pauzy w grze z powodu kontuzji kolana. Robert to jej chłopak. Są razem od 2 lat i niedługo biorą ślub.
Następny list był od jej rodziców... Właśnie, kompletnie o nich zapomniała. Wzięła kopertę do ręki, ale bała się jej otworzyć. Tak bardzo się bała. Ciekawość jednak wygrała i jednym sprawnym ruchem otworzyła ją:


                                                                                                                              Cardiff 19.12.2014
Kochana Leno!

To my, Twoi rodzice. Wiemy, że pewnie nas nienawidzisz, ale tak bardzo Cię przepraszamy. Wróciliśmy do siebie i teraz chcemy żebyś wróciła do nas na święta. Odpisz jak najszybciej!
Kiedy już u nas będziesz wszystko Ci opowiemy! 


Przepraszamy i Kochamy Cię!   


                                                                                                                              Mama i Tata :)


Czytając to Lenę opanowała wściekłość. Nie umiała się opanować. Jak oni mogą ją tak po prostu przepraszać, a potem zapraszać na święta! To przecież szczyt bezczelności! Najpierw oskarżają, wyzywają, każą się wynieść, a potem jak gdyby nigdy nic piszą list, przepraszają za wszystko i zapraszają na święta!
Foster zrzuciła wszystkie listy na ziemię, ubrała się w pidżamy i poszła spać.



Następnego dnia


Kiedy rano wstawała poczuła niesamowita energię. Wiedziała, że dziś wygrają.

Ubrana, uczesana i gotowa na mecz zeszła na dół, aby zjeść jakieś śniadanie. W kuchni zobaczyła Jenn, Oliviera i... Aarona? Jego się tu nie spodziewała. Uśmiechnęła się na sam jego widok.
-Cześć wszystkim -  powiedziała uśmiechając się i siadając przy stole. Czuła na sobie jego wzrok.
-Cześć – odpowiedzieli jej chórem.
-Dzisiaj będziesz miała najwierniejszych kibiców świata, którzy zostaną do ostatniej minuty na trybunach! - powiedział z entuzjazmem Olivier.
-Kogo? Jakiś super przystojniaków? Piłkarzy Manchesteru City?! - zapytała z entuzjazmem, ale z nutką sarkazmu.
-Ale ty jesteś śmieszna Lana! - w końcu odezwał się Aaron – To przecież Arsenal! Nawet trener przyjdzie, bądź dumna!
-Aaaaa... no trudno. Przydacie się na tych trybunach. W końcu Damskie Derby Londynu nie zdarzają się codziennie! A trener to kolejna motywacja. - uśmiechnęła się -
Następnie zjadła jakieś kanapki z serem i powiedziała, że musi się już zbierać. Ramsey powiedział , że może ją podrzucić. Ruszyli spod jej domu i całą drogę na The Emirates rozmawiali o meczu i o formie Chelsea. Kiedy dojechali Aaron powiedział jej, że razem z chłopakami przyjadą pół godziny wcześniej. Kiedy miała już wysiadać z samochodu pomocnik odwrócił ją w swoją stronę i lekko pocałował. Lana lekko zarumieniona wysiadła z samochodu z wielkim bananem na twarzy. Pognała w stronę stadionu i weszła do szatni. Przebrała się w strój do rozgrzewki gadając z dziewczynami i w świetnym nastroju poszła się rozgrzewać. Kiedy weszła na murawę spojrzała sie w stronę trybun. Zobaczyła tam wszystkich Kanonierów! "Ale ten Aaron to kłamczuch!" pomyślała i uśmiechnęła się szeroko. Zobaczyła tam Ramsey'a, który posłał jej słodki usmiech numer 5.

-------------------------------------------------------------------------------------------------


Ok. Miałam napisać w Wigilię, ale wiecie jak to jest. Sprzątanie, gotowanie itp. :)
Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Tak musiałam umieścić w tym rozdziale ich pierwszy pocałunek, bo normalnie nie mogłam wytrzymać! A w nastepnej części Damskie Derby Londynu!
Jak myślicie Czy Aaron powie Lanie co do niej czuje? Czy będą razem? Czy dziewczyny wygrają mecz? To już w następnym wpisie :)))
Wczoraj był mecz Arsenalu i Kanonierzy przegrali go 2:0 :/
Ale najbardziej zdziwiło mnie zwycięstwo Tottenhamu z Chelsea aż (!) 5:3!
No nic... The Blues razem z City na fotelu lidera, a Gunners'owie na 6 miejscu ;/
Steven Gerard zakończył karierę w Liverpool'u! Będzie go bardzo brakować na boisku :((
Lecę pisać rozdział 3.
Tak w ogóle to: SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKUU!!! :)))
Mam nadzieję, że wpis wam się podobał ;))
Zuzia xoxo

piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział 1.

Był piękny poranek. Lana obudziła się około 9 i poszła na dół, aby zjeść jeszcze jakieś śniadanie przed treningiem, który odbędzie się o 10:30. Gdy weszła do kuchni zobaczyła siedzących Oliviera i Jenn.
-Jak się spało? - zapytała ją siostra-
-Bardzo dobrze! - uśmiechnęła się, wzięła dwie kanapki z talerza i poszła do salonu na kanapę -
-A ty nie powinnaś się spieszyć na trening? - zapytał Olivier z uśmiechem-
-O kurde! Idę się ubrać! - Lana popędziła do swojego pokoju i w szybkim tępi się ubrała, a potem zbiegła na dół, aby ubrać buty i kurtkę. Grudzień w Anglii nigdy nie był mile witany z powodu pogody.
-Wrócę około 12:30 więc nie czekajcie na mnie z jakimś superodlotowym daniem - zaśmiała się ubierając szybko buty -
-Dobrze, zrobię dzisiaj spaghetti. Co ty na to?- zapytała ją wesoło siostra -
-Ok, dobra ja spadam, bo się jeszcze spóźnię! Cześć! - rzuciła wesoło i pognała pieszo na stadion.
Zima dawała się we znaki. Mimo, że nie było śniegu to było bardzo zimo i to Lanie przeszkadzało najbardziej!
- Cześć Lana! - krzyknęła Katy, kiedy Walijka przekroczyła próg szatni z czerwonymi policzkami od mrozu -
-Cześć dziewczyny – uśmiechnęła się. Były bardzo zgranym zespołem. Pokazywały to w swojej grze i  dzięki temu zajmują pierwsze miejsce w tabeli.
-Matko! Jak zimno na dworze! - krzyknęła Mary wchodząc kolejna do szatni -
Po około 5 minutach Lana ostatni raz pociągnęła sznurówką i powędrowała na boisko w towarzystwie Łucji. Była ona Polką, mianowicie bramkarką. Rozmawiała z nią o jej nowym chłopaku. "Ryan... szalony, słodki, przystojny, zabawny, charyzmatyczny, pewny siebie... idealne cechy.
Nie! Przecież nikt nie jest idealny!"-biła się z własnymi myślami.
-No to opowiedz mi o swoim ideale chłopaka. - powiedziała z uśmiechem Łucja -
-Oj, Lucy... gdyby tylko były ideały... - westchnęła -
-No nie gadaj, że nikt Ci się nie podoba? - zapytała zaskoczona -
-Przecież pytałaś o ideał, a nie kto mi się podoba. - powiedziała z ciekawości -
-Dobra, trener już idzie – szybko zmieniła temat lekko zaczerwieniona -
                                                                        *

Hans Collins* jest  bardzo surowym i "chamskim" trenerem, ale za to bardzo dobrze motywuje zawodniczki i pacha na kolejne szczeble kariery. Lana bardzo go szanowała. Wydawał się być dla niej czymś w rodzaju... podpory, ojca, który nigdy jej nie pomógł?

-Dobra dziewczyny! Zaczynamy rozgrzewkę! No już 20 okrążeń! - krzyknął na podopieczne -
-Jasne! - odkrzyknęły chórem -
Po 19 kółkach Lana zobaczyła piłkarzy pierwszej drużyny Arsenalu. Olivier machał do niej jak opętany, ale obok niego zauważyła Jennifer oraz jakiegoś bruneta, którego nie mogła rozpoznać.
Kiedy skończyła biegać jako pierwsza trener kazał jej iść po piłkę i wykonywać rzuty wolne. Wiedział, że to ona będzie je rozgrywać, bo jest w tym najlepsza. W końcu to napastniczka!
Gdy Lana ustawiła piłkę na 30 metrze. Wzięła rozbieg i trafiła w samo okinekno bramki!
Po strzale usłyszała oklaski z trybun. Uśmiechnęła się pod nosem nie patrząc się w tamta stronę i oddawała następne strzały, a później przyłączyła się do niej reszta drużyny. I tak bawiły się i wygłupiały do końca treningu. Nawet ich trener się trochę pośmiał.
Po skończonym treningu Lana poszła do szatni. Wykąpała się i przebrała w czyste rzeczy. Chciała jeszcze  pooglądać trening kanonierów. Gdy wyszła zobaczyła opartą o ścianę swoją siostrę całą uśmiechniętą.
-O jeny! Jaką ja mam uzdolnioną siostrę! - powiedziała do niej z podchodząc z uśmiechem, a następnie ja przytulając -
-Idziemy na trening Oliviera? - zapytała się siostry,Lana -
-Tak – odpowiedziała jej -
Kiedy weszły na murawę zobaczyły, ze Wenger wyciskał z nich siódme poty, przed ważnym meczem z Liverpoolem, który odbędzie się za trzy dni.

Perspektywa  Aarona (narrator 1 os.)

Kiedy mięliśmy chwilę przerwy zauważyłem, że ta przepiękna dziewczyna, która tak zawróciła mi w głowie rozmawia z naszym trenerem i patrzy na nas. Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Widzę jak na nią patrzysz. - powiedział z uśmiechem Olivier, kiedy odwróciłem głowę – Zakochałeś się. - powiedział  -
-Wcale, że nie. Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. Żeby się zakochać trzeba poznać tą osobę z wewnątrz, a nie patrzeć tylko na jej wygląd. -
-Masz rację, ale ja i tak myślę, że ci się podoba. Czyż nie tak? - Zapytał z ogromnym uśmiechem -
-Może i masz rację... -odpowiedział z obojętnością -
Naprawdę zależy mi na tej dziewczynie. Mam nadzieję, że wnętrze ma tak samo piękne jak wygląd.
-Jeśli chcesz – zaczął nagle Giroud – to mogę ją tu zawołać na ostatnich ćwiczeniach i cię przedstawić... chociaż ona cię już zna – dopowiedział ze śmiechem -
-Tak! - powiedziałem z entuzjazmem -
-Dobra, dobra. Opanuj emocje – Olivier już leżał ze śmiechu -
Pomogłem mu wstać i wracaliśmy do ćwiczeń.

Perspektywa Lany (narrator 3 os.)

Rozmawiała z Wengerem po francusku, bo umiała ten język perfekcyjnie. Wiele razy spędzała  wolne chwile u ciotki w Paryżu. Kiedy tak sobie rozmawiali jej wzrok zatrzymał się na Aaronie i Olivierze. Giroud się z czegoś śmiał, a Ramsey tylko się na niego patrzył z uśmiechem.
-Muszę się na razie z tobą pożegnać, Lano – powiedział nagle Wenger po francusku
– już i tak chyba mnie nie słuchasz, bo zagapiłaś się na Ramsey'a – Lana spaliła takiego buraka, że chyba mógł to zobaczyć Theo Walcott,  który siedział na połowie boiska. -
-Muszę ich trochę pogonić, do zobaczenia na końcu treningu! - powiedział -
Lana usiadła na ławce i myślała nad swoim życiem patrząc się na chłopaków.
Nie wiadomo kiedy Olivier zawołał ją do nich. Podeszła do nich niczego nieświadoma.
-Coś się stało Olivier? - spojrzała się na Girouda -
-Chciałem Cię tylko przedstawić moim kolegom, bo ty ich pewnie znasz – zaśmiał się -
-No tak – nabrała pewności siebie i lekko się zaśmiała, uśmiechnęła się -
Spotkała chyba najpiękniejsze czekoladowe oczy jakie w życiu widziała. Były to oczy Aarona. Nie mogła się od nich oderwać. W końcu pomyślała, że to dziwnie musi wyglądać, więc oderwała od niego oczy i zapytała się Oliviera:
-Naprawdę, masz ekstra kolegów i na pewno się jeszcze z nimi spotkam, ale możemy już jechać? Jestem zmęczona... - powiedziała spoglądając na Girouda -
-Dobrze już jedziemy, tylko idę po Jennifer. - i ruszył w kierunku swojej żony -
-No to – zaczął Aaron – spotkamy się jeszcze, tak? - zapytał z nadzieją -
-Jasne. Kiedy chcesz. - powiedziała, ale zaraz skarciła się w myślach – Przepraszam... to nie miało... tak brzmieć – trochę się speszyła -
-Nic nie szkodzi. - powiedział z tak uroczym uśmiechem, że Lanie kolana się uginały – A co do tego co powiedziałaś to przystaję na tą propozycję – uśmiechnął się -
-Ok, to... do jutra! - krzyknęła kiedy była już u wejściu do tunelu -
-Cześć! - odkrzyknął jej -
Kiedy wsiadła do samochodu zauważyła, że Jenn i Olivier posyłają sobie tajemnicze uśmieszki.
-O co wam chodzi? - zapytała kiedy ruszyli z parkingu – jesteście jacyś dziwni...-
-Nic. Po prosty cieszymy się twoim szczęściem - powiedziała jej siostra z uśmiechem -
-Jakim szczęściem? - zapytała –
-Chodzi o Aarona – odpowiedział jej Giroud – widzimy jak na siebie patrzycie i to nie jest tylko zwykła znajomość – powiedział z uśmiechem, a Lana uśmiechnęła się pod nosem -
-To co? Będą małe Ramsey'e? - zapytała Jennifer -
-Co?! Nawet z nim nie jestem, a ty od razu o jakiś dzieciach. Kobieto! Ogarnij się! - powiedziała śmiejąc się -
-Oj no co? Niedługo święta, a ty chcesz być sama jak palec w domu? - zapytała ją siostra -
-Jak to sama? - teraz Jenn ją zaskoczyła – O co chodzi Jennifer?
-No booo... - bała się, tak strasznie się bała – wyjeżdżamy do rodziców Oliviera na święta. -
-Jak to?! Zostawiacie mnie samą na święta?! Na czas, w którym rodzina zbiera się przed stołem i je te tradycyjne 12 dań?! Tak?! Chcecie mi to zrobić?! -Teraz miała już łzy w oczach. - Olivier zatrzymaj się! - ale on nadal jechał – Olivier!!-wydarła się najgłośniej jak umiała – Zatrzymaj się!!-
No i się zatrzymał. Dziewczyna wysiadła trzaskając drzwiami czarnego Land Rovera i pobiegła do parku. Tam usiadła na ławce i zaczęła płakać. Czemu to zawsze ona musi mieć najgorzej? Czemu musi spędzać święta samotnie? Obiecała, że nigdy jej nie zostawi... ha! Kłamała... najzwyczajniej w świecie kłamała! Takie właśnie myśli przechodziły przez jej głowę. Wycierała właśnie łzę kiedy ktoś przykucnął przed nią:
-Lana? - pamięta ten głos! To Ramsey! - Co ty tu robisz? - zapytał -
-Ja? W sumie nie wiem co robię na tym świecie. Tak więc nie wiem również co robię na tej ławce.– westchnęła -
-Nie mów tak! Jesteś wspaniałą dziewczyną, nie myśl sobie, że jest inaczej! - uśmiechnął się i podniósł jej podbródek palcem. Dopiero teraz zauważył jej łzy spływające po policzkach.
-Ejjj... nie płacz -  przytulił ją do siebie. Poczuł, że musi to zrobić -
- Jennifer powiedziała, że jadą na święta do Francji, a mnie zostawiają samą w domu. - wyłkała  -
-A nie możesz wyjechać do rodziców? - zapytał -
-Moi rodzice mnie nienawidzą. Sądzą, że to ja byłam przyczyną ich rozwodu... - wydukała – Co ja mam teraz zrobić, Aaron? - szepnęła-
-Zabiorę Cię do mnie kochana. - uśmiechnął się i przytulił. -
Lana wstała z ławki, otarła łzy i ruszyła razem z Ramsey'em do jego domu.
Czuła jak jego ręka ociera się powoli o jej... Chyba coś się składa w całość...

----------------------------------------------------------------------------------------------

*Imię i nazwisko wymyślone ;))
Witajcie!
Jeszcze tego samego dnia wstawiam pierwszy rozdział! :)
W sumie to jestem z niego zadowolona.

1513 słów... 3 strony... to za dużo jak na moje ręce;//
Aa! Chciałam wam napisać, że akcja w opowiadaniu dzieje się w tym samym czasie, który jest aktualnie (tylko w innych godzinach). Chodzi mi po prostu o dni. Czyli w wigilię szykujcie się na święta z perspektywy Lany, Aarona oraz Jennifer i Oliviera.

Nie sądzicie, że zrobiłam z Jenn taką chamska panienkę, która o nikim nie myśli? Przepraszam :D Chciałam, żeby było tak... dramatycznie? Hahaha xdd

Czy ja na prawdę mam już 9702 znaków?

Jutro, lub pojutrze się nudzę więc napiszę kolejny rozdział! :)

ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA!!! POKAŻ ŻE TU JESTEŚ!!!
No a za trzy dni Arsenal gra z Liverpoolem!!! Trzeba obejrzeć :D

Zuzia xoxo


Bohaterowie

Aaron Ramsey 

Aaron. 23 letni Walijczyk, który gra na pozycji pomocnika w angielskim klubie Arsenal Londyn. Nie jest typowym kobieciarzem jak jego niektórzy koledzy z drużyny. Bardzo szanuje dziewczyny. Nauczył go tego ojciec, który zawsze był wierny i bardzo kochał jego matkę. Jego najlepszym przyjacielem jest Olivier Giroud. Czy kiedy Aaron pozna pewną dziewczynę wszystko inne straci dla niego sens? Zatraci się w niej?

Lana Foster

Lana. 22 letnia Walijka, która gra na pozycji napastnika w angielskim klubie Arsenal Londyn Ladies. Nienawidzi „strasznie zazdrosnych dupków”. Nigdy nie miała chłopaka „na serio”. Nie był jej potrzebny, ale gdy wyjeżdża do Londynu, by rozwinąć swą karierę... wszystko się zmienia. Jej najlepszymi przyjaciółmi (będą później) są Aaron Ramsey i Olivier Giroud. Jej siostrą jest Jennifer Giroud. .Jest z niej bardzo dumna. To jedyna osoba, która ją wspiera... Do czasu.


Olivier Giroud

Olivier. 23 letni Francuz, który gra na pozycji napastnika w angielskim klubie Arsenal Londyn. Ożenił się z siostrą Lany, Jennifer. Są razem bardzo szczęśliwi. Olivier przyjaźni się z Laną i Aaronem. To on ich zapoznaje, a wraz ze swoją żoną chcą żeby byli razem.



Jennifer Giroud-Foster

Jennifer. Szczęśliwa żona Oliviera i szczęśliwa siostra Lany. Ma 23 lata i już wyszła za mąż. Bardzo wspiera swoja siostrę i chce jej pomóc chociaż wie, że nie jest łatwo. Ich rodzice obwinili Lanę za rozpad ich małżeństwa, a ona totalnie się załamała...

Reszta składu Arsenalu i Reprezentacja Walii :)



----------------------------------------------------------------------------------------

Witam! Mam na imię Zuzia i mam nadzieję, że się polubimy :) Zaczynam swą przygodę w świecie opowiadań o piłkarzach! Ten akurat będzie o Aaronie Ramsey'u oraz Lanie Foster (Lana i Jennifer jak i wiek bohaterów są zmyśleni!) :))

ZAPRASZAM DO CZYTANIA!!!

za niedługo 1. rozdział!

Zuzia xoxo